„Niech Twoja wola się spełnia na ziemi, tak jak w niebie”.
Mt, 6 10
„Bądź wola Twoja”. Po pierwsze, jaka to wola?
Na pewno wolą Pana Boga jest Dekalog. I jak często bywa w świecie ducha, wiele osób skończy czytać w tym momencie, bo już robi się pod górkę. Ale na tych, którzy „wszystkiego tego przestrzegali od wczesnej młodości” Dekalog nie robi już wrażenia. Tak bywa, że chce się czegoś więcej. Więcej jest zapisane w Ewangelii. Są tam pagórki, na które nie sposób się wspiąć, doliny nie do przejścia. I poszukiwanie ścieżki łączącej moje chęci, obowiązki, uwarunkowania, konteksty w których żyję z pojęciem woli Bożej dla mojego życia. Skąd bierze się pewność, że Pan Bóg chce tego czy tamtego? Dlaczego w ogóle to ważne? Nie mogę żyć po swojemu? A może nie chcemy brać odpowiedzialności za siebie i podpieramy swoje decyzje jakąś mityczną „wolą bożą”?
Otóż, nie wiem. Wiem tyle, ile przeżyłam. W każdej sytuacji życiowej właściwe rozwiązanie, to było to pozornie trudniejsze rozwiązanie. Uczyć się, usamodzielnić się, zachować czystość przedmałżeńską, urodzić dzieci, ograniczyć czas pracy żeby wychowywać dzieci, poświęcić czas na Ewangelizację. Dookoła tych spraw napotykałam mielizny. Często byłam o krok od zupełnie innych rozwiązań niż te najlepsze dla mnie. Czasami podejmowałam inne decyzje niż te najlepsze dla mnie, czyli nie wchodziłam w wolę Bożą. I ponosiłam przykre konsekwencje, które pamiętam do dziś. Takie sytuacje uczą mnie pokory, pokazują mi różnicę między mną, a Bogiem. Przecież to oczywiste, prawda?... Człowiek to nie Bóg.
Gdybyśmy zrobili prostą analizę, okaże się, że większość decyzji na co dzień podejmujemy stawiając się na pozycji Boga! Czas, śmierć, zdrowie, uczucia, przyszłość – każdy z nas myśli, że ma na to wpływ. Tak jak biedny Berlioz z powieści Bułchakowa… Wracając do decyzji niezgodnych z wolą Bożą, prowadzą one często do grzechów i paradoksalnie mogą uczyć miłosierdzia w stosunku do innych. Piszę „mogą uczyć”, bo grzech nas może zabić, ale może też prowadzić przez śmierć do zmartwychwstania. Tu mamy wreszcie prawdziwy wolny wybór, bo droga zbawienia jest już otwarta.
Wchodzenie w wolę Bożą prowadzi do spokoju i zadowolenia. I to wydaje mi się wyznacznikiem realizowania woli Bożej w życiu. Inaczej mówiąc, kiedy spoglądasz wstecz mówisz: niczego bym nie zmienił. Mimo, że kosztowało mnie to wiele wysiłku, dzisiaj jestem mądrzejszy, chociaż po złych wyborach mam zawsze taką samą możliwość, żeby znaleźć spokój i zadowolenie. Tylko, że prowadzi do tego droga dłuższa i żmudniejsza. Czasem trudno się pozbierać. Tacy mają szansę na „większą” świętość, bardziej niż szare owieczki z owczarni Pana dokonujące zawsze wyborów zgodnych z wolą Bożą. Ale tak z przymrużeniem oka, wszyscy chcemy świętego spokoju, czyli właściwie odczytanej woli Bożej w naszym życiu…
Włącz się do rozmowy
Wybrane dla Ciebie refleksje Agaty:
Wszelkie prawa zastrzeżone © 2013-2024 - FUNDACJA BOGActwo Rozwoju
Chrześcijańska Fundacja Rozwoju Osobistego i Duchowego