Łk 6,37
„Chmury wiszą nad miastem, jest ciemno i wstać nie mogę…” Patrzę na ludzi w autobusie i zastanawiam się co ich motywuje. Naprawdę chciałabym wiedzieć o czym myślą.
Apetycznie pulchna pani z makijażem zbyt już mocnym jak na jej wiek, młody wilk w białym kołnierzyku goniący inne szczury ze smartfonem w ręku, studentka nerwowo zapatrzona w notatki, młodzieniec ze słuchawkami na uszach, odwrócony do okna, starający się utrzymać miejsce siedzące… Oni wszyscy milczą, ja patrzę i „przyprawiam im gębę”.
Czy wolno mi, bo robię to po cichutku, tak wewnątrz siebie? Ale co ja robię właściwie? Osądzam z pozorów, bo nie ma miedzy nami komunikacji, bo ich nie znam? Nie, to nic złego, to najnormalniejsza, automatyczna reakcja mózgu na formę, na obraz.
Każdy z pasażerów widzi innych, każdy inaczej. Ciekawe co oni myślą na mój widok i czy powinno mieć to dla mnie jakiekolwiek znaczenie? Szkoda mi bogactwa tych ludzi, których nigdy nie poznam. Nie wszyscy muszą być przyjaciółmi, tylko że kiedy tak jadę w towarzystwie obcych, rośnie moja samotność. Jeśli już jest obok człowiek to widzę szansę na relację. Tak jest z sąsiadami na wsi J, ale nie z ludźmi w autobusie. To czas daje nam szansę.
Kiedy wsiadam z moją czteroletnią córeczką, ona w sposób naturalny nie zgadza się na anonimowość. Ogląda pasażerów i komentuje wszystko. Kim jest ta pani? Dlaczego ma takie czerwone usta? Czemu ten pan jest tak ładnie ubrany? Czy idzie do kościoła, a może na przedstawienie? A jaką ładną różową bluzeczkę ma ta druga pani, co ona czyta? Dlaczego ten pan nie wstaje z siedzenia, bo przecież obok stoi taka siwa pani?
Strumień świadomości, pozornie bezładny, a tyle mówiący o świecie tego dziecka i porządkujący świat dorosłych według jasnych zasad. Staram się jak mogę odpowiadać tak, żeby córeczka zrozumiała, a nikogo nie obrazić, bo przecież wszyscy, których dotyczy nasza rozmowa, nas słyszą. Kilka osób uśmiecha się, cieszy mnie ich reakcja, bo dziecko nie rozumie jeszcze obojętności.
Nasza szansa, to być jak dzieci. Jedyne miejsce gdzie mam na to odwagę, to rodzina. Szukam kontaktu z własnymi dziećmi i od samego początku mój sposób na bliskość z nimi, to być jak one. Modlę się aby, gdy dorosną nie były obojętne, żebyśmy wobec siebie mogli zawsze być jak dzieci.
Włącz się do rozmowy
Wybrane dla Ciebie refleksje Agaty:
Wszelkie prawa zastrzeżone © 2013-2024 - FUNDACJA BOGActwo Rozwoju
Chrześcijańska Fundacja Rozwoju Osobistego i Duchowego