Sam mam dreszcze na ciele kiedy czytam takie listy jak ten, który w sobotę otrzymałem od Ilony. Zanim przeczytasz wyjątkowe świadectwo działania Słowa Boga w codzienności Ilony. Niech w Twoim sercu z radością i weselem wybrzmi Psalm 126. To Słowo idealnie pasuje do łez szczęścia. Pieśń wstępowań. Gdy PAN odmienił los Syjonu, byliśmy jak we śnie! Wtedy nasze usta napełniły się radością, a nasz język weselem. Wówczas mówiono między narodami: „PAN uczynił im wielkie rzeczy”. PAN uczynił nam wielkie rzeczy i radość nas przepełnia. Odmień nasz los, PANIE, jak wyschłe strumienie w ziemi południowej! Ci, którzy we łzach sieją, będą zbierać z radością. Idą z płaczem, niosąc ziarno, lecz wracają z radością, niosąc snopy! „Cześć Arku, od dłuższego czasu chcę do Ciebie napisać i dziś się zebrałam :). Mam małą refleksję dotyczącą listów od Ciebie od początku roku. Dla mnie one są jakieś inne, nie wiem, czy tak można pisać, ale mam wrażenie, że są bardziej natchnione, tak jakby to nie były słowa od Ciebie tylko, ale przez Ciebie podane dalej. Pamiętam jak dziś uczucie w sercu z dnia, kiedy przesłałeś list o tytule: Ilono bądź dzielna, nabierz odwagi i zaufaj PANU. Miałam łzy w oczach, bo ja nieustannie modlę się o odwagę (zły duch wie jak u mnie zadziałać i mi ją nieustannie podkopuje). Potem kolejny dzień i list o tytule: Ponieważ to co najlepsze jest zawsze przede mną. Czuje jakby Pan Bóg osobiście do mnie mówił: Ilona to co najlepsze przed Tobą, puść przeszłość, ja mam dla Ciebie takie coś, że ach…znowu łzy. Czuje, że we mnie rośnie i … następnego dnia przysyłasz list: Bóg dał mi obietnicę dotyczącą naszej społeczności i… Ciebie. W tym dniu, tak jakoś samo z siebie rano przyszły mi do głowy właśnie te słowa o wyjściu z domu Ojca (kiedyś czytałam gdzieś i mi nie przypomniały) potem sobie pomyślałam, ciekawe co dziś w liście napisze Arek…czytam list o obietnicy i oczom nie wierzę, pojawiają się łzy, czytam: Wyjdź z ziemi Ojca itd. Mam dreszcze na ciele, czytam dalej: Ilona rusz się. Wyjdź ze swojej strefy komfortu. Wyjdź z tego, co uważasz za bezpieczną przystań. Wyjdź z wyuczonych schematów myślenia i działania, które Cię tłamszą i zniewalają itd. Zatkało mnie, spłakałam się jak bóbr. Ja właśnie w tym momencie życiowo tkwię w takim czymś (ta strefa komfortu, która mnie już uwiera, te schematy, które po moim nawróceniu nie są moje a ja je powtarzam i czuje się jak nowa ja miesza się ze starym i to jest nie do wytrzymania już). Mówię sobie w Duchu jak Ty Boże mówisz wprost do mnie przez tego człowieka (nie pierwszy raz z resztą). Rano sobie myślę o słowach, które mi się przypomniały a wieczorem taka „bomba”. Od 10 stycznia, nie umiem przestać myśleć o tym liście. Mam dokładnie to samo co w tamtym roku po przeczytaniu listu o odnowieniu Jerozolimy. Weszły te słowa we mnie i nie chcą wyjść, nie mogę przestać myśleć o tym liście, powracam do niego. Mam takie poczucie, jakby Pan Bóg do mnie mówił: no dobrze Ilonko, tobie idzie opornie to ja Ci mocniej pomogę, nie odpuszczę tylko będę wiercił przysłowiową dziurę w brzuchu aż wyjdziesz i pójdziesz po swoje, do swojego życia, bo ja tam mam dla Ciebie coś i to czeka na ciebie, a nie na nikogo innego. Jak tylko próbuje zejść z tego, gdzie mnie pcha np. zawodowo to mi nie wychodzi, wszystko się wali. List czytałam go już dziesiątki razy przez te ostatnie dni. Od trzech dni przesyłasz listy o błogosławieństwie, znowu łzy, bo mam kolejne potwierdzenie, że On - Pan Bóg mój kochany jest ze mną. Łzy same mi lecą jak czytam te słowa od Ciebie. Mnie nikt oprócz księdza i kiedyś babci nigdy nie błogosławił. Nie mam takich ludzi wokoło. Mieszkam sama. Jak przeczytałam o tym wyzwaniu to aż miałam łzy w oczach, bo ja nie mam kogo pobłogosławić fizycznie, mogę tylko w duchu. Tylko mam jedną zagwozdkę. Z jednej strony, każdy list od Ciebie to jest mocne „walnięcie” mnie od środka (od początku roku Twoje listy są dla mnie potwierdzeniem i odpowiedzią na moje modlitwy) a z drugiej strony blokuje mnie chyba umysł/ głowa albo zły Duch i podpowiada to nie może być prawda, źle interpretujesz te słowa, wcale ci tego nie potwierdzają…przyznam, że mam mętlik w głowie, sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć. A ja wiesz co, chciałabym się po prostu puścić na całego z Panem Bogiem, aby właśnie mnie, tak jak napisałeś przeniósł do tej ziemi obiecanej, tu na ziemi. Bez zastanawiania się jak, bo ja na tym utykam. Moja głowa mi mówi, ale jak to zrobić? i sama zaczynam wymyślać. Najlepsze jest to, że ja dokładnie wiem co ja mam zrobić, mało tego mam w sobie mocne przekonanie, że jeśli ja nie wyjdę z ziemi Ojca, to Bóg też będzie tak jak ja w poczekalni ze swoją obfitością, którą dla mnie przygotował, że ja zmarnuje jakąś wielką szansę, a dopóki tego nie zrobię to ja nie odczuje na sobie jak potężnie Bóg może działać w moim życiu. Tylko będę sfrustrowana i zmarnuje swoje talenty i sama sobie odniosę szansę na raj na ziemi. Jak wyłączyć tę blokadę z głowy? Jak z czymś takim sobie radzić? pozdrawiam Cię serdecznie, Ilona” Jutro zdradzę Ci co odpowiedziałem Ilonie, na które odpisała mi wczoraj między innymi: „Swoją odpowiedzią i pytaniem … zwaliłeś ze mnie niesamowity ciężar!” A na naszym spotkaniu w czwartek o 20:00 nawiążę również do tego tematu. LINK DO SPOTKANIA ONLINE Jeśli znasz kogoś komu brakuje szczęścia. Kogoś kto szuka szczęścia. Szuka, ale nie tam i nie w tym, co daje pełnię szczęścia. Kogoś kto potrzebuje usłyszeć Dobrą Nowinę. Kogoś kto potrzebuje otworzyć się i przyjąć błogosławieństwo Boga. Zaproś go na nasze spotkanie. Wyślij do znajomych link zapisu na spotkanie https://bogactworozwoju.pl/blogoslawieni-pelni-szczescia Udostępnij na facebuku. Niech szczęście i błogosławieństwo opanuje cały świat :-) Przyjmij Codzienne Błogosławieństwo Słowem Boga Błogosławieni, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie. Łk 6, 21 O tym również porozmawiamy na czwartkowym. |