Pokój i Radość!
Jezus przystanął i rzekł:
Zawołajcie go!
I przywołali niewidomego, mówiąc mu:
Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię.
Ewangelia Marka (Mk 10, 49)
Doszliśmy w naszych rozważaniach do kluczowej chwili tej historii.
W tym jednym wersecie pojawia się aż trzy razy jedno słowo.
Jeśli jest coś powtarzane trzykrotnie to znaczy, że jest to najwyższy wymiar.
Wchodzimy w wymiar Boski.
A to wymaga całkowitej zmiany mojej postawy, reagowania, działania.
Wcześniej, kiedy tłum uciszał Bartymeusza, żeby przestał wołać.
Mówiliśmy, żeby nie zmieniać metody, sposobu, żeby nie poddawać się, ale dalej wytrwale wołać i modlić się.
Teraz kiedy do głosu dochodzi Jezus.
Wszystko się zmienia.
I niestety możemy przeoczyć tą kluczową chwilę.
Mogę tak się zafiksować na tym ziemskim wymiarze mojego życia, że mogę przeoczyć to, co Boskie.
Mogę tak mocno skupić się na moim ludzkim działaniu.
Szczególnie łatwo popaść w zgubną rutynę w tym moim pobożnym działaniu, moich ulubionych praktykach religijnych, mojej modlitwie, moim wołaniu, mojej religijności.
Tak, że mój sposób przeżywania wiary, metody modlitwy stają się ważniejsze od Tego, do Którego modlę się i wołam.
Trzykrotnie w tym wersecie pojawia się jedno słowo wskazujące na wołanie, ale już nie moje, ale zawołanie Jezusa.
Zawołajcie go!
Przywołali
Woła cię
Najważniejsze w moim wołaniu nie jest samo moje wołanie.
Najważniejsze w mojej modlitwie, nie jest sama moja modlitwa, wypowiadane przez ze mnie słowa modlitwy.
W modlitwie nie chodzi o moje gadanie, lecz abym usłyszał głos Boga.
W moim wołaniu, najważniejsze jest abym usłyszał wołanie Jezusa.
Abym usłyszał Jezusa, który mnie woła do siebie.
Często Jezus nie robi tego bezpośrednio.
Nie usłyszę bezpośrednio głosu Boga.
Jezus posługuje się innymi ludźmi, których posyła z tym wezwaniem.
Nie raz się o tym osobiście przekonałem.
Wielokrotnie odpowiadałem na zawołanie innych ludzi, ich zaproszenie, propozycje odczytując w tym wołanie Jezusa i tak faktycznie było.
Często tym głosem wołania Jezusa okazywała się moja kochana żona Kasia.
A jakże, często dziś spełniają się te słowa Jezusa, że nigdzie nie jest tak lekceważony prorok jak we własnym domu.
Nie raz zdarzyło mi się, że nie słyszałem tego wołania.
Nie usłyszałem go, zajęty i pochłonięty innymi sprawami.
Jak również nie raz niestety świadomie decydowałem się odrzucić to wezwanie.
Do dziś zastanawiam się nad tym, co by się wydarzyło, jakie dobre owoce by się zrodziły, gdybym wtedy nie zignorował tego wołania.
Dziś staram się bardzo uważnie wsłuchiwać się w głos innych, bo być może przez nich woła mnie Jezus.
Czasem to jest wołanie wprost słowami:
Jezus Cię woła, zaprasza żebyś przyszedł do Niego.
Idź na spotkanie z Jezusem w Eucharystii, w Słowie Boga, na adoracji.
Idź, Jezus czeka na Ciebie w Sakramencie pojednania.
Jezus woła Cię na osobiste, intymne spotkanie sam na sam w ciszy.
A może Jezus zaprasza Cię na spotkanie wspólnoty, bo gdzie dwaj albo trzej zebrani w imię Jezusa, tam On na pewno jest obecny.
Nie lekceważ tego wołania Jezusa, które przekazują Ci inni ludzie.
Szczególnie kiedy ich zaproszenie słyszysz powtórnie, po trzykroć.
To może być kluczowa chwila Twojego życia.
Usłysz to wołanie Jezusa.
Napisz słowo od siebie. Włącz się w rozmowę.
Wszelkie prawa zastrzeżone © 2013-2025 - FUNDACJA BOGActwo Rozwoju
Chrześcijańska Fundacja Rozwoju Osobistego i Duchowego