Jak mnie Jezus Miłosierny przyciągnął do siebie. Jezu Ufam Tobie!

Miłością wieczną umiłowałem cię, dla tego przyciągnąłem litując się.

Jr 31, 3

Agata Skoczylas

Agata Skoczylas

O mnie...

21 lipca 2022

Jest końcówka 2012 roku, a ja siedzę w tym bagnie i nie umiem z niego wyjść.

 

Dostałem jakiegoś niewytłumaczalnego paraliżu decyzyjnego.

 

Gdzie podziała się ta cała moja wiedza zdobywana na licznych szkoleniach i warsztatach menadżerskich?

 

Gdzie te rozwijane przez lata umiejętności, również radzenia sobie w trudnych sytuacjach?

 

Gdzie to nabierane przez lata doświadczenia, piastowania dyrektorskiego stanowiska i zarządzania dużymi zespołami?

 

Niejednokrotnie przecież podejmowałem różne trudne decyzje.

 

Planowałem i realizowałem wiele różnych działań i akcji specjalnych.

 

Ogarniałem i organizowałem pracę wielu osób.

 

A teraz kiedy idzie o ogarnięcie swojego życia to nie umiem, nie wiem jak, nie wiem co…

 

Tkwię w tym bagnie i nie umiem podjąć decyzji, aby z niego wyjść.

 

Przecież z góry zakładałem, że jak tylko mi coś nie będzie pasowało w tej pracy.

 

To natychmiast złożę rezygnację, wypowiem umowę i odejdę.

 

A ja znalazłem się w totalnej beznadziei, gdzie nie mam się nad czym zastanawiać i tkwię w niej jak sparaliżowany.

 

Miotam się jak ryba złapana w sieć zastawioną i nie umiem z niej się uwolnić.

 

Ucisk, smutek, bezsens opanowują coraz bardziej moje serce.

 

Nie widzę żadnego ratunku dla siebie.

 

W tej mojej bezsilności przychodzi mi do głowy jedna myśl…

 

W pierwszym momencie zadaję siebie nawet pytania:

 

Jak mam to zrobić, gdzie, kiedy…?

 

Po chili przychodzą inne myśli:

 

To żadne rozwiązanie, to bez sensu…

 

A na koniec:

 

To i tak nic nie da, nic to nie zmieni…

 

Jednak za każdym razem, kiedy odrzucam tą myśl, ona powraca do mnie kolejnego dnia z jeszcze większą mocą.

 

Im widzę większy bezsens, im większy smutek odczuwam, im mam mniej sił i chęci na cokolwiek.

 

Tym ta myśl coraz mocniej dotyka mojego serca.

 

Słyszę ten cichy głos, a on coraz mocniej porusza moją duszę.

 

Słyszę ten głos, to zaproszenie:

 

„Przyjdź do mnie.”

 

Coraz bardziej to zaproszenie:

 

„Przyjdź do mnie.”

 

Nie jest tylko myślą powstającą w mojej głowie, ale coraz bardziej odczuciem mojego serca.

 

Jednak za każdym razem znajduję jakąś wymówkę, powtarzam sobie:

 

Nie ma czasu, nie mam kiedy, pójdę jutro, jak będę miał więcej czasu, jak w tym moim napiętym grafiku, uda mi się znaleźć choć jedną wolną chwilę.

 

Nigdy się nie udaje.

 

 

Przełom nastąpił podczas jednego ze służbowych wyjazdów.

 

Przyszła noc i ten szlam z bagna zaczął mi się już sam wciskać z każdej strony do serca.

 

Wiedziałem, że jak teraz nic z tym nie zrobię, to kolejna taka noc pochłonie mnie totalnie.

 

Następnego dnia wracam z tego wyjazdu.

 

Siedzę akurat w moim służbowym samochodzie, na światłach na skrzyżowaniu.

 

I znowu słyszę ten cichy głos, to łagodne zaproszenie w moim sercu:

 

„Przyjdź do mnie.”

 

Szybka decyzja.

 

Zamiast jechać prosto do domu, skręcam z tej drogi i jadę do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego, które jest niedaleko mojego domu w Krakowie Łagiewnikach.

 

Wchodzę do klasztornej kaplicy ze słynnym obrazem Jezusa Miłosiernego.

 

Trwa akurat adoracja w ciszy Najświętszego Sakramentu.

 

Padam na kolana.

 

Wpatruję się w Najświętszy Sakrament.

 

Za chwilę patrzę na obraz Jezusa.

 

Na Jego twarz, na Jego prawą ręką podniesioną do błogosławieństwa, na lewą, którą wskazuje swoje serce.

 

Mam wrażenie jak te promienie wydobywające się z serca Jezusa rozświetlają mroki mojej duszy.

 

Czuję jak moje serce zaczyna ogarniać pokój.

 

Klęczę tak dłuższy czas.

 

Czytam ten podpis pod obrazem

 

Jezu Ufam Tobie.

 

Wpatruję się, a to w Najświętszy Sakrament, a to w obraz Jezusa.

 

I cały czas powtarzam w myślach:

 

Jezu Ufam Tobie.

 

Te słowa napełniają moje serce.

 

Od tego spotkania z Jezusem, te trzy krótkie słowa towarzyszą mi aż do dziś.

 

Od tamtej chwili minęło już 10 lat, a ja modlę się tymi słowami wielokrotnie w ciągu dnia i nocy niemal codziennie.

 

 

Nie pamiętam dokładnie, ile czasy spędziłem tego dnia w tej kaplicy.

 

To nie było zbyt długo.

 

Jednak to wystarczyło, aby coś się odmieniło.

 

Nie zmieniła się natychmiast moja rzeczywistość zewnętrzna.

 

Nadal tkwiłem w tym samym bagnie, lecz ono miało coraz mniejszy wpływ na moje wnętrze.

 

Za to coraz większy wpływ miał Jezus.

 

Od tamtego dnia, jeszcze nadal pracując w tej korporacji wielokrotnie zajeżdżałem do Łagiewnik spotkać się z Jezusem.

 

Nie zawsze była akurat adoracja w kaplicy klasztornej.

 

W tedy po modlitwie przed obrazem Jezusa Miłosiernego, szedłem jeszcze do kaplicy wieczystej adoracji.

 

Oddawałem Jezusowi te trudne doświadczenia.

 

Wierzyłem coraz mocniej, że Jezus pomoże mi wyjść z tego bagna.

 

Nie wiedziałem jak, ale wierzyłem, że to się stanie.

 

 

Prawdziwe są te Słowa z Proroka Jeremiasza, wypisane na ścianie nad ołtarzem w kaplicy Jezusa Miłosiernego.

 

Miłością wieczną umiłowałem cię, dla tego przyciągnąłem litując się.

Jr 31, 3

 

Tak samo jak te Sława Jezusa, które cytowałem kilka dni temu.

 

Nie wyście mnie wybrali, ale Ja was wybrałem

J 15, 16

 

 

Prawdziwie to nie ja wybrałem Jezusa, ale to Jezus mnie wybrał, umiłował mnie wieczną miłością i przyciągnął mnie litując się nade mną i nad moim życiem.

 

 

 

OGŁOSZENIE 1

 

Comiesięczna Eucharystia w intencji Twojej i całej naszej Społeczności BOGActwa Rozwoju o pełnienie Woli Boga.

 

Msza Święta w piątek 22 lipca o godzinie 10:00 w Sanktuarium Jana Pawła II w Krakowie Łagiewnikach.

 

 

OGŁOSZENIE 2

 

Wakacyjne spotkanie naszej Społeczności.

 

W czwartek 4 sierpnia o godzinie 20:00 spotkamy się online na żywo przez internet.

 

 

 

Bardzo gorąco Cię pozdrawiam

 

Arek

 

Odkrywam dla Ciebie Słowo Boga w codzienności

Napisz słowo od siebie. Włącz się w rozmowę.

Przeczytaj pozostałe Boże listy

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2013-2024 - FUNDACJA BOGActwo Rozwoju

Chrześcijańska Fundacja Rozwoju Osobistego i Duchowego