Daj się poprowadzić Drodze. 
Zaufaj i idź.

Agata Skoczylas

Agata Skoczylas

O mnie...

06 lutego 2023

Pisałem Ci w poprzednim o książce Moniki Górskiej „Zaufaj”.

 

Teraz chcę Ci zacytować cały 15 rozdział, który pięknie pokazuje jak, przez co i do czego prowadzi droga, której się zaufa.

 

A jak już przeczytasz ten 15 rozdział to wejdź na stronę książki.

 

Oprócz pierwszego rozdziału, który również możesz pobrać i przeczytać.

 

Znajdziesz na stronie kilkadziesiąt opinii czytelników książki.

 

Wśród niech kilka recenzji kilku osób, które zapewne znasz :-)

 

 

Artur Żmijewski (ten aktor) między innymi napisał:

 

„Zaraża ta książka radością. Przeczytałem ją jednym tchem. Nie miałem wyjścia. Musiałem odłożyć na parę godzin wszystko, bo jak zacząłem czytać, to nie mogłem przestać.”

 

 

Marek Kamiński (ten zdobywca biegunów):

 

„Czytanie tej książki to była wielka przygoda i wielkie przeżycie. Książka Moniki Górskiej jest jak lustro, w którym każdy się może przejrzeć i zobaczyć siebie.”

 

 

Sam dziś Cię już więcej nie zagaduję, tylko powierzam drodze.

 

 

 

„Rozdział 15.

 

15. V JAK…

 

Wchodzę przez grube mury. Idę kawałek żółtym brukiem. Wszystko pozamykane. Prawie nikogo na tych małych, wąskich uliczkach nie ma.

 

Ciągnę za sobą swoją szmaragdową walizeczkę, która podskakuje na bruku.

 

W pewnym momencie dochodzę do narożnego domu z białych kamieni, oznaczonego numerem 32. Na ścianie tarcza z brązu, a w niej wycięta litera V.

 

Dzisiaj, kiedy o tym myślę, sama się sobie dziwię, że w ogóle nie miałam świadomości, gdzie jestem. Zupełnie jak uczniowie, którzy w drodze do Emaus spotykają Jezusa. On objaśnia im Pismo, a oni Go najzwyczajniej w świecie nie poznają. A potem dziwią się, dlaczego serce w nich nie pałało i nie rozpoznali swojego Mistrza.

 

Napis na murze: Simoni – Cyrenaeo Crux Imponitur. A więc to nie litera, ale rzymska piątka!

 

I nagle już wiem, gdzie jestem.

 

Jestem w samym sercu drogi krzyżowej! Stacja V: Szymon Cyrenejczyk pomaga dźwigać krzyż Chrystusowi.

 

Obok, po prawej stronie, w ścianie domu brakuje kilku kamieni. Zamiast muru – skała. Na obrzeżach chropowata, w środku wypolerowana.

 

W samym środku odciśnięty w niej ślad dłoni. Mówią, że to dłoń Jezusa, który podparł się o ścianę. Przykładam swoją dłoń. Czuję przyjemny chłód skały.

 

Przez lata była to moja ukochana stacja, podobnie jak spotkanie ze świętą Weroniką.

Zawsze poruszało mnie… więcej… bolało, że właśnie ci, których wybrał i których najbardziej pokochał, zawiedli, zdradzili, uciekli od niego.

 

Nie udźwignęli tej miłości? Nie zrozumieli jej? Bali się? Myśleli tylko o sobie?

 

To obcy ludzie pomagają Jezusowi w Jego drodze krzyżowej.

 

A ja?

 

Co bym zrobiła, gdybym była wtedy z Tobą?

 

Kiedy sobie uświadamiam, że pierwsze, co odkrywam w Jerozolimie, to moja ulubiona stacja, nie mam już najmniejszych wątpliwości, KTO mnie tutaj przyprowadził.

 

No sama bym sobie przecież tego nie wymyśliła.

 

Przecież mogłam wziąć do hotelu taksówkę albo iść wzdłuż muru, jak pokazywał kierowca.

 

Miałam być w Egipcie albo w Jordanii.

 

Miałam zostać w Ejlacie, bo szabat.

 

A teraz nagle jestem w samym sercu Via Dolorosa, z tą moją turkoczącą szmaragdową walizeczką.

 

I nagle pojawia się myśl, szybka jak błyskawica. Oto w moim życiu zaczyna się coś zupełnie nowego. Skoro Boski Scenarzysta mnie tu przyprowadził, to znak, że zaczyna ze mną rozmowę.

 

To jest właśnie to:

 

– Moniko, mam coś dla ciebie. Chcesz?

 

Jeśli Mu odpowiem, zaprowadzi mnie wszędzie tam, dokąd On sam będzie chciał.

 

A ja mam Mu tylko na to po prostu pozwolić.

 

Tylko?

 

Łatwo powiedzieć…

 

I zaraz potem druga myśl. A jeśli to mi się tylko wydaje? Ja, człowiek tysiąca planów i kłębiących się jak chmury myśli, mam po prostu tak najzwyczajniej w świecie zaufać i odpuścić?

 

I puścić się tak na żywioł?

 

A potem trzecia myśl. A może by dla odmiany tym razem zbyt dużo nie myśleć? Tylko po prostu dać się zaprosić? Zrobić ten pierwszy krok i pozwolić Mu działać. I nie kombinować za dużo po swojemu.

 

Zaczynam więc chodzić tymi uliczkami Via Dolorosa, szukam kolejnych stacji. Nie wiem, jak je rozpoznać. Czasem tylko układ kostki na ziemi i brązowa tarcza z numerem stacji gdzieś na murze podpowiada, gdzie jestem.

 

Gubię się co rusz, a potem znajduję.

 

Gdyby ktoś miesiąc temu powiedział mi, że będę szła drogą krzyżową sama, bez żadnego przewodnika, w pustej Jerozolimie, to nigdy bym mu nie uwierzyła! W dodatku, gdyby z orientacji w terenie była matura, to nigdy w życiu bym jej nie zdała!

 

Wszystkie sklepiki pozamykane. Nie ma tłumów, których się tak obawiałam. Nikogo nie ma.

 

I jak tu teraz znaleźć Golgotę i Grób Pański? Jak daleko są od siebie?

 

Robi się coraz później. A to pewnie jeszcze kawał drogi?

 

I nagle kolejna myśl. Zaufaj drodze. Ona sama cię poprowadzi.

I tak się dzieje. Prowadzi mnie. Nagle stoję na placu wypełnionym ciepłym, żółtym światłem.

 

Jestem przy Bazylice Grobu Pańskiego. Kościół zamknięty, ale moje serce bije jak oszalałe. Jestem tam, gdzie tyle osób (w tym także Jego uczniowie) myślało, że wszystko się skończyło. Choć tak naprawdę tam to wszystko się zaczęło.

 

Idę przed siebie uliczkami i nagle kolejna brama. Wychodzę po przeciwnej stronie Starego Miasta. Nie mogę uwierzyć! W oddali widzę szyld mojego hotelu!

 

Aż mi się robi słabo. To miało być tak daleko. A ja chyba po raz pierwszy tak świadomie zaufałam. I droga sama mnie poprowadziła. Wtedy też po raz pierwszy doświadczam skutków ubocznych takich decyzji.

 

W recepcji podaję nazwisko. Okazuje się, że jestem tak późno, że wszystkie pokoje są już zajęte.

 

Dostaję więc extra executive suit, dwupokojowy, z ogromnym łóżkiem i luksusową łazienką. Na stole czeka na mnie patera owoców i rozpływające się w ustach ciasta. Śniadanie jem na tarasie dla VIP-ów na ostatnim piętrze, z widokiem na Stare Miasto. Grzeję się w porannych promieniach słońca, a moje kubki smakowe tańczą z zachwytu. Pan Jezus to umie zadbać o swoich. I nie potrafi dawać za mało. Czyżby wystarczyło zaufać?

 

Wkładam wygodne buty i ruszam na spotkanie z Jerozolimą.”

 

 

Książkę „Zaufaj” kupisz na stronie internetowej Moniki i jej Fabryki Opowieści.

 

Polecam, bo to bardzo dobra książka :-)

 

 

 

Nasz 34 dzień z 365 dni ze Słowem Boga w codzienności

 

(22) Potem przyszli do Betsaidy.

 

Tam przyprowadzili Mu niewidomego i prosili, żeby się go dotknął.

 

(23) On ujął niewidomego za rękę i wyprowadził go poza wieś.

 

Zwilżył mu oczy śliną, położył na niego ręce i zapytał:

 

Czy widzisz co?

 

(24) A gdy przejrzał, powiedział:

 

Widzę ludzi, bo gdy chodzą, dostrzegam ich niby drzewa.

 

(25) Potem znowu położył ręce na jego oczy.

 

I przejrzał /on/ zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i wyraźnie.

 

(26) Jezus odesłał go do domu ze słowami:

 

Tylko do wsi nie wstępuj.

 

 

Ewangelia Marka 8, 22-26

 

 

Dzieje Apostolskie 26

 

Księga Rodzaju 42

 

Księga Izajasza 39

 

Księga Izajasza 40

 

 

Jezus kładzie na Ciebie ręce i zaczynasz WIERZYĆ.

 

Jezus ponownie kładzie na Ciebie swoje święte i czcigodne ręce i zaczynasz UFAĆ.

 

 

 

Arek

 

Daję Ci Słowo, a Bóg czyni wielkie dzieła, uzdrawia, czyni znaki i cuda.

(por. Dz 4, 29-31)

Napisz słowo od siebie. Włącz się w rozmowę.

Przeczytaj pozostałe Boże listy

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2013-2024 - FUNDACJA BOGActwo Rozwoju

Chrześcijańska Fundacja Rozwoju Osobistego i Duchowego