Przeczytaj całe świadectwo Ani – „nie czekając do jutra 
(choć taka była pierwsza myśl :)) 
dzielę się z Wami tym, co chwilę temu się wydarzyło.”

Z czterech wiatrów przybądź, duchu, i tchnij na tych pobitych, aby ożyli.

Ez 37, 9

Agata Skoczylas

Agata Skoczylas

O mnie...

24 listopada 2023

Pokój Tobie!

 

 

„nie czekając do jutra (choć taka była pierwsza myśl :)) dzielę się z Wami tym, co chwilę temu się wydarzyło.”

 

A co takiego ważnego i wielkiego się wydarzyło na poniedziałkowym spotkaniu online naszej Społeczności BOGA?

 

Ania w swoim świadectwie napisała o tym, jak podczas tego naszego spotkania, powróciła do życia.

 

Dziś rano, na modlitwie w ciszy, przyszło do mnie pewne światło związane z tym wydarzeniem.

 

Przeczytaj na początek fragment z Księgi Proroka Ezechiela.

 

Słuchałem tego czytania kilka lat temu podczas czuwania na Zesłanie Ducha Świętego.

 

Usłyszałem wtedy to Słowo Boga jako skierowane osobiście do mnie.

 

Przyjąłem to Słowo głęboko do serca jako obietnicę, którą daje Bóg.

 

 

Spoczęła na mnie ręka Pana, i wyprowadził mnie On w duchu na zewnątrz, i postawił mnie pośród doliny.

 

Była ona pełna kości.

 

I polecił mi, abym przeszedł dokoła nich, i oto było ich na obszarze doliny bardzo wiele.

 

Były one zupełnie wyschłe.

 

I rzekł do mnie: Synu człowieczy, czy kości te powrócą znowu do życia?

 

Odpowiedziałem:

 

Panie Boże, Ty to wiesz.

 

Wtedy rzekł On do mnie:

 

Prorokuj nad tymi kośćmi i mów do nich:

 

Wyschłe kości, słuchajcie słowa Pana!

 

Tak mówi Pan Bóg:

 

Oto Ja wam daję ducha, byście ożyły.

 

Chcę was otoczyć ścięgnami i sprawić, byście obrosły ciałem, i przybrać was w skórę, i dać wam ducha, byście ożyły i poznały, że Ja jestem Pan.

 

I prorokowałem, jak mi polecono, a gdy prorokowałem, oto powstał szum i trzask, i kości jedna po drugiej zbliżały się do siebie.

 

I patrzyłem, a oto powróciły ścięgna i wyrosło ciało, a skóra pokryła je z wierzchu, ale jeszcze nie było w nich ducha.

 

I powiedział On do mnie:

 

Prorokuj do ducha, prorokuj, o synu człowieczy, i mów do ducha:

 

Tak powiada Pan Bóg:

 

Z czterech wiatrów przybądź, duchu, i tchnij na tych pobitych, aby ożyli.

 

Wtedy prorokowałem tak, jak mi nakazał, i duch wstąpił w nich, a ożyli i stanęli na nogach - wojsko bardzo, bardzo wielkie.

 

I rzekł do mnie:

 

Synu człowieczy, kości te to cały dom Izraela.

 

Oto mówią oni: Wyschły kości nasze, znikła nadzieja nasza, już po nas.

 

Dlatego prorokuj i mów do nich:

 

Tak mówi Pan Bóg:

 

Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój, i wiodę was do kraju Izraela, i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój.

 

Udzielę wam mego ducha, byście ożyli, i powiodę was do kraju waszego, i poznacie, że Ja, Pan, to powiedziałem i wykonam - wyrocznia Pana Boga.

 

Ez 37, 1-14

 

 

To Słowo, w które całym sercem uwierzyłem, wiąże się z modlitwą, którą każdego dnia zanoszę do Boga.

 

Umieściłem ją również w moim podpisie pod każdym listem

 

 

Tam, gdzie jest z odwagą i śmiałością głoszone Słowo Boga tam Bóg uzdrawia, czyni wielkie dzieła, znaki i cuda.

 

(por. Dz 4, 29-31)

 

 

A teraz przeczytaj całe świadectwo Ani.

 

Zobacz jak to Słowo Boga wypełnia się w konkretnej osobie.

 

Jak dziś Bóg swoim Słowem podnosi i ożywia.

 

 

 

Jak Bóg daje Ducha Świętego, aby człowiek pogrążony w niemocy, smutku i ciemności, powrócił do Boga, powrócił do radości życia.

 

Jak w Ani wypełnia się to Słowo Boga, że nadchodzi, a nawet już jest godzina powstania ze snu.

 

 

„Kasiu, Arku,

 

nie czekając do jutra (choć taka była pierwsza myśl :)) dzielę się z Wami tym, co chwilę temu się wydarzyło.

 

Choćby dla kogoś innego było to tylko "ględzenie", dzięki dzisiejszemu spotkaniu, dla mnie nadeszła wreszcie moja godzina. Prawdziwie, dziś przez naszą wspólnotę Bóg objawił mi swoją obecność pośród nas. Dzięki temu, co przez różne osoby wypowiadał do mnie, z każdym mijającym kwadransem lód w moim sercu topniał, aż po długim, długim czasie wegetowania w niemocy, łzy ulgi zaczęły płynąć potokami po moich policzkach. Usłyszałam dokładnie to, czego potrzebowałam, żeby się "obudzić", choć przyszłam na spotkanie bez żadnych oczekiwań, a czytane Słowo na początku nic do mnie nie powiedziało, a może moje uszy były jeszcze tak zamknięte, że nie byłam w stanie go usłyszeć?. Jak Wam wcześniej pisałam, od długiego czasu zmagałam się z ciemnością w sobie. Powodowała ona, że coraz bardziej odpuszczałam relację z Bogiem odkładając "na jutro" różne rzeczy. Wołałam o łaskę nawrócenia, siłę żeby się podnieść, ale tygodnie mijały. Tygodnie bez słowa Bożego indywidualnie czytanego (tak, przestałam po nie sięgać, słyszałam je tylko podczas mszy), bez spokojnego spotkania się z Panem w świadomej modlitwie (raczej wieczorne krótkie "odbębnienie powinności"), bez sakramentu - tego najważniejszego umocnienia. Jednak Pan jest Bogiem miłosiernym i z jego łaski znalazłam się dziś na spotkaniu, przez które wróciłam "do życia". Wiem, że to może brzmieć dziwnie, ale w 100% wierzę w to, co piszę. Czuję ogromną ulgę i wiem, że Bóg mnie z tej niemocy wyciągnął właśnie dzisiaj, choć powodu dla którego stało się to dzisiaj, nie znam. Znowu odczuwam radość i wdzięczność i wiem, że ponownie mam ten brakujący element, dzięki któremu mogę spotkać się z Panem w sakramencie pokuty.

 

Jakiś czas temu pytałeś mnie Arku, dlaczego wpłacam pieniądze na Waszą fundację. Nic Ci nie odpisałam, bo nie umiałam ubrać w słowa tego, że za każdym razem kiedy moja wiara tonie, Wasze działania utrzymują mnie na powierzchni do czasu, aż Bóg okaże łaskę i mnie podniesie, dokładnie tak, jak dziś. A przez te kilka lat, odkąd nasze drogi się przecięły, nie był to pierwszy raz. Sądzę, że są inni ludzie, którzy tak samo jak ja, mogą potrzebować tego, co robicie, dlatego wspieram Wasze dzieło.

 

Bóg Wam zapłać za Waszą posługę w naszej wspólnocie.

 

Ania”

 

 

 

Wypełniają się te Słowa Obietnicy Boga, które wspólnie zgłębialiśmy na naszym spotkaniu oraz rozważaliśmy w ostatnich tygodniach.

 

 

Nie dziwcie się temu!

 

Nadchodzi bowiem godzina, kiedy wszyscy, co są w grobach, usłyszą głos Jego.

 

J 5, 28

 

 

A zwłaszcza rozumiejcie chwilę obecną:

 

teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu.

 

Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas niż wtedy, gdyśmy uwierzyli.

 

Rz 13, 11

 

 

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest,

 

kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą.

 

J 5, 25

 

 

---

 

 

328 dzień z 365 dni naszego wspólnego czytania Pisma Świętego w 2023 roku  

 

 

(1)  Był pewien chory, Łazarz z Betanii, ze wsi Marii i jej siostry, Marty.

 

(2)  Maria zaś była tą, która namaściła Pana olejkiem i włosami swoimi otarła Jego nogi.

 

Jej to brat, Łazarz, chorował.

 

(3)  Siostry zatem posłały do Niego wiadomość: Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz.

 

(4)  Jezus, usłyszawszy to, rzekł: Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą.

 

(5)  A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza.

 

(6)  Gdy posłyszał o jego chorobie, pozostał przez dwa dni tam, gdzie przebywał.

 

(7)  Dopiero potem powiedział do swoich uczniów: Chodźmy znów do Judei.

 

(8)  Rzekli do Niego uczniowie: Rabbi, dopiero co Żydzi usiłowali Cię ukamienować i znów tam idziesz?

 

(9)  Jezus im odpowiedział: Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin? Jeżeli ktoś chodzi za dnia, nie potyka się, ponieważ widzi światło tego świata.

 

(10)  Jeżeli jednak ktoś chodzi w nocy, potknie się, ponieważ brak mu światła.

 

(11)  To powiedział, a następnie rzekł do nich: Łazarz, przyjaciel nasz, zasnął, lecz idę go obudzić.

 

(12)  Uczniowie rzekli do Niego: Panie, jeżeli zasnął, to wyzdrowieje.

 

(13)  Jezus jednak mówił o jego śmierci, a im się wydawało, że mówi o zwyczajnym śnie.

 

(14)  Wtedy Jezus powiedział im otwarcie: Łazarz umarł, (15)  ale raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli.

 

Lecz chodźmy do niego.

 

(16)  A Tomasz, zwany Didymos, rzekł do współuczniów: Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć.

 

(17)  Kiedy Jezus tam przybył, zastał Łazarza już od czterech dni spoczywającego w grobie.

 

(18)  A Betania była oddalona od Jerozolimy około piętnastu stadiów.

 

(19)  I wielu Żydów przybyło przedtem do Marty i Marii, aby je pocieszyć po utracie brata.

 

(20)  Kiedy więc Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie.

 

Maria zaś siedziała w domu.

 

(21)  Marta więc rzekła do Jezusa: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł.

 

(22)  Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga.

 

(23)  Rzekł do niej Jezus: Brat twój zmartwychwstanie.

 

(24)  Marta Mu odrzekła: Wiem, że powstanie z martwych w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym.

 

(25)  Powiedział do niej Jezus: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem.

 

Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie.

 

(26)  Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki.

 

Wierzysz w to?

 

(27)  Odpowiedziała Mu: Tak, Panie! Ja mocno wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat.

 

(28)  Gdy to powiedziała, odeszła i przywołała ukradkiem swoją siostrę, mówiąc: Nauczyciel [tu] jest i woła cię.

 

(29)  Skoro zaś tamta to usłyszała, wstała szybko i udała się do Niego.

 

(30)  Jezus zaś nie przybył jeszcze do wsi, lecz był wciąż w tym miejscu, gdzie Marta wyszła Mu na spotkanie.

 

(31)  Żydzi, którzy byli z nią w domu i pocieszali ją, widząc, że Maria szybko wstała i wyszła, udali się za nią, przekonani, że idzie do grobu, aby tam płakać.

 

(32)  A gdy Maria przyszła na miejsce, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go, padła Mu do nóg i rzekła do Niego: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł.

 

(33)  Gdy więc Jezus zobaczył ją płaczącą i płaczących Żydów, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił

 

(34)  i zapytał: Gdzie go położyliście? Odpowiedzieli Mu: Panie, chodź i zobacz!

 

(35)  Jezus zapłakał.

 

(36)  Żydzi więc mówili: Oto jak go miłował!

 

(37)  Niektórzy zaś z nich powiedzieli: Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?

 

(38)  A Jezus, ponownie okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do grobu.

 

Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień.

 

(39)  Jezus powiedział: Usuńcie kamień! Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: Panie, już cuchnie.

 

Leży bowiem od czterech dni w grobie.

 

(40)  Jezus rzekł do niej: Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?

 

(41)  Usunięto więc kamień.

 

Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: Ojcze, dziękuję Ci, że Mnie wysłuchałeś.

 

(42)  Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz.

 

Ale ze względu na otaczający Mnie tłum to powiedziałem, aby uwierzyli, że Ty Mnie posłałeś.

 

(43)  To powiedziawszy, zawołał donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!

 

(44)  I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce przewiązane opaskami, a twarz jego była owinięta chustą.

 

Rzekł do nich Jezus: Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić.

 

Ewangelia Jana 11, 1-44

 

 

Psalm 147

 

Księga Nehemiasza 7

 

Księga Sofoniasza 3

 

 

 

Tam gdzie jest z odwagą i śmiałością głoszone Słowo Boga tam Bóg uzdrawia, czyni wielkie dzieła, znaki i cuda.

(por. Dz 4, 29-31)

 

Niech ta obietnica Boga spełnia się w Twoim życiu każdego dnia.

 

Niech Cię Bóg uzdrawia na duszy i ciele, niech czyni wielkie dzieła i cuda w Twoim życiu, niech otwiera Twoje oczy i serce na znaki.

 

Pozdrawiam Cię gorąco z Panem Bogiem

Arek

Napisz słowo od siebie. Włącz się w rozmowę.

Przeczytaj pozostałe Boże listy

16 lipca 2024
Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana - to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. Rz 6, 23

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2013-2024 - FUNDACJA BOGActwo Rozwoju

Chrześcijańska Fundacja Rozwoju Osobistego i Duchowego