Pokój i Radość!
Regenerujemy się z Kasią jeszcze po naszej pieszej pielgrzymce.
Nie młodniejemy, więc z każdym kolejnym rokiem na odzyskanie w pełni sił fizycznych potrzeba nam więcej czasu.
Duchowo natomiast jesteśmy napełnieni całym mnóstwem wszelakich doświadczeń.
Pięknych i trudnych, radosnych i smutnych, większych i mniejszych wydarzeń.
Z czasem zapewne odkrywać będziemy jak bardzo każde z tych doświadczeń było nam potrzebne w dalszej życiowej drodze.
Jak po każdej z wcześniejszych naszych pieszych pielgrzymek dobre owoce zbierać będziemy przez cały rok.
Zrodziło się w naszych sercach wiele refleksji, przemyśleń i wniosków, którymi jak będzie okazja podzielimy się.
Dziś pierwsza refleksja jaką chcę się z Tobą po pielgrzymkowych doświadczeniach podzielić.
Jest również w kontekście naszych wakacyjnych rozważań Ewangelii o wołaniu Bartymeusza do Jezusa (Mk 10, 47).
Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!
Posługiwałem w drodze jako tak zwany porządkowy.
Szedłem na końcu grupy i kierowałem ruchem dbając o bezpieczeństwo zarówno pielgrzymów jak i przejeżdżających samochodów.
Miałem dużo możliwości i okazji, żeby w sercu wołać tą modlitwą Jezusową.
Panie Jezu Chryste, Synu Boga żywego, zmiłuj się nade mną.
Mówiliśmy, że to wołanie jest płynącą z głębi serca modlitwą pełnego zawierzenia siebie i całego swojego życia Jezusowi.
To bezgraniczne zaufanie Jezusowi zabiera z serca całe zamartwianie się.
Doświadczyliśmy tego osobiście w tych ostatnich dniach jak bardzo Bóg się troszczy o tych, którzy w Nim pokładają całą nadzieję.
Z całą mocą mogę zaświadczyć, że te słowa Jezusa z Kazania na Górze są prawdą niepodważalną.
Bóg naprawdę wie czego nam naprawdę potrzeba i naprawdę to daje.
I jak już daje, to daje w obfitości, więcej niż sam bym wymyślił.
Dlatego powiadam wam:
Nie martwcie się o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać.
Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie?
Przypatrzcie się ptakom podniebnym: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?
Kto z was, martwiąc się, może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia?
A o odzienie czemu się martwicie?
Przypatrzcie się liliom polnym, jak rosną: nie pracują ani przędą.
A powiadam wam: nawet Salomon w całym swym przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich.
Jeśli więc ziele polne, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, ludzie małej wiary?
Nie martwcie się zatem i nie mówcie: co będziemy jedli? co będziemy pili? czym będziemy się przyodziewali?
Bo o to wszystko poganie zabiegają.
Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie.
Starajcie się naprzód o królestwo <Boga > i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane.
Nie martwcie się więc o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie martwić się będzie.
Dosyć ma dzień [każdy] swojej biedy.
Ewangelia Mateusza (Mt 6, 25-34)
Napisz słowo od siebie. Włącz się w rozmowę.
Wszelkie prawa zastrzeżone © 2013-2025 - FUNDACJA BOGActwo Rozwoju
Chrześcijańska Fundacja Rozwoju Osobistego i Duchowego