Nie martw się.

Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie.

Agata Skoczylas

Agata Skoczylas

O mnie...

14 sierpnia 2025

Pokój i Radość!

 

 

Regenerujemy się z Kasią jeszcze po naszej pieszej pielgrzymce.

 

Nie młodniejemy, więc z każdym kolejnym rokiem na odzyskanie w pełni sił fizycznych potrzeba nam więcej czasu.

 

Duchowo natomiast jesteśmy napełnieni całym mnóstwem wszelakich doświadczeń.

 

Pięknych i trudnych, radosnych i smutnych, większych i mniejszych wydarzeń.

 

Z czasem zapewne odkrywać będziemy jak bardzo każde z tych doświadczeń było nam potrzebne w dalszej życiowej drodze.

 

Jak po każdej z wcześniejszych naszych pieszych pielgrzymek dobre owoce zbierać będziemy przez cały rok.

 

Zrodziło się w naszych sercach wiele refleksji, przemyśleń i wniosków, którymi jak będzie okazja podzielimy się.

 

 

Dziś pierwsza refleksja jaką chcę się z Tobą po pielgrzymkowych doświadczeniach podzielić.

 

Jest również w kontekście naszych wakacyjnych rozważań Ewangelii o wołaniu Bartymeusza do Jezusa (Mk 10, 47).

 

Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!

 

 

Posługiwałem w drodze jako tak zwany porządkowy.

 

Szedłem na końcu grupy i kierowałem ruchem dbając o bezpieczeństwo zarówno pielgrzymów jak i przejeżdżających samochodów.

 

Miałem dużo możliwości i okazji, żeby w sercu wołać tą modlitwą Jezusową.

 

Panie Jezu Chryste, Synu Boga żywego, zmiłuj się nade mną.

 

 

Mówiliśmy, że to wołanie jest płynącą z głębi serca modlitwą pełnego zawierzenia siebie i całego swojego życia Jezusowi.

 

To bezgraniczne zaufanie Jezusowi zabiera z serca całe zamartwianie się.

 

Doświadczyliśmy tego osobiście w tych ostatnich dniach jak bardzo Bóg się troszczy o tych, którzy w Nim pokładają całą nadzieję.

 

Z całą mocą mogę zaświadczyć, że te słowa Jezusa z Kazania na Górze są prawdą niepodważalną.

 

Bóg naprawdę wie czego nam naprawdę potrzeba i naprawdę to daje.

 

I jak już daje, to daje w obfitości, więcej niż sam bym wymyślił.

 

 

Dlatego powiadam wam:

 

Nie martwcie się o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać.

 

Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie?

 

Przypatrzcie się ptakom podniebnym: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?

 

Kto z was, martwiąc się, może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia?

 

A o odzienie czemu się martwicie?

 

Przypatrzcie się liliom polnym, jak rosną: nie pracują ani przędą.

 

A powiadam wam: nawet Salomon w całym swym przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich.

 

Jeśli więc ziele polne, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, ludzie małej wiary?

 

Nie martwcie się zatem i nie mówcie: co będziemy jedli? co będziemy pili? czym będziemy się przyodziewali?

 

Bo o to wszystko poganie zabiegają.

 

Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie.

 

Starajcie się naprzód o królestwo <Boga > i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane.

 

Nie martwcie się więc o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie martwić się będzie.

 

Dosyć ma dzień [każdy] swojej biedy.

 

Ewangelia Mateusza (Mt 6, 25-34)

Napisz słowo od siebie. Włącz się w rozmowę.

Przeczytaj pozostałe Boże listy

arrow left
arrow right

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2013-2025 - FUNDACJA BOGActwo Rozwoju

Chrześcijańska Fundacja Rozwoju Osobistego i Duchowego