Lubię sobie śpiewać (to dużo powiedziane śpiewać, bo talentu muzycznego nie mam za grosz).
Ale jak nikt nie słyszy to czasem śpiewam sobie:
Tak mnie skrusz
Tak mnie złam
Tak mnie wypal Panie
Byś został tylko Ty
Byś został tylko Ty
Jedynie Ty
Prawdą jest, to co powiedział św. Augustyn:
Kto śpiewa ten dwa razy się modli.
A ktoś kiedyś dodał, że kto fałszuje ten modli się trzy razy.
Zważywszy na to jak ja fałszuję i jak dokładnie Bóg spełnił tą moją modlitwę, to jest święta prawda.
Skruszył, złamał i wypalił mnie Pan tak, że prawdziwie został tylko On.
Z czysto ludzkiego punktu widzenia straciłem wszystko.
Po ludzku nie mam nic, a to co niby mam nie jest moje.
Mam tu na myśli mieszkanie, które nie jest moje, ale banku, bo kupione na kredyt.
Te kilka osobistych rzeczy, książek czy innych drobiazgów mógłbym w każdej chwili zostawić i pójść w świat za Jezusem, gdyby taka była Wola Boga.
To jednak daje potężną wolność.
Do tak radykalnego oczyszczenia i ogołocenia nie każdego Bóg musi doprowadzić.
Niektórzy są mniej oporni, szybciej się nawracają i zaczynają iść za Jezusem ku Bogu.
Ostatnio bardzo często wracają do mnie Słowa Jezusa, którymi podsumował jedną z przypowieści.
Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie;
a komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać będą.
Łk 12, 48
To również odczytuję jako Słowo skierowane osobiście do mnie.
Bóg daje mi duchowo bardzo wiele i to jest bardzo piękne.
Jednocześnie również dużo więcej ode mnie wymaga.
Bardzo mocno mnie doświadcza i próbuje.
Pocieszeniem są dla mnie Słowa Jezusa, które trzy razy wypowiada na podsumowanie opisu doświadczeń jakimi zostaną dotknięci Ci, którzy poważnie za nim pójdą.
Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.
Mt 10, 22; Mt 24, 13; Mk 13, 13
Te trudne doświadczenia doprowadziły mnie do głębokiego przekonania, że mogę się podpisać pod tymi słowami świętego Pawła z Listu do Filipian.
Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę.
I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, mojego Pana.
Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim - nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną dzięki wierze w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze - przez poznanie Go: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach - w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych.
Nie [mówię], że już [to] osiągnąłem i już się stałem doskonały, lecz pędzę, abym też [to] zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa.
Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno [czynię]: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę, w Chrystusie Jezusie.
Wszyscy więc my, doskonali, tak to rozumiejmy: a jeśli rozumiecie coś inaczej, i to Bóg wam objawi.
W każdym razie: dokąd doszliśmy, w tę samą stronę zgodnie postępujmy!
Flp 3, 7-16