|
Pokój i Radość!
Wielu może uznać, że to co do tej pory w naszych Adwentowych rozważaniach mówiliśmy, to tylko taka pobożna teoria. Również te cudowne uzdrowienia wzroku i słuchu. To oczyszczenie z trądu grzechu i podniesienie z paraliżu. W efekcie przywrócenie do pełni życia i głębokich relacji z Bogiem i innymi ludźmi.
Wielu może te cuda uznać za prawdziwe, piękne i cudowne. Jednak takie, które miały miejsce dwa tysiące lat temu. Ale dziś, tak wielkie, niezwykłe działanie Boga mogą uważać za mało realne.
Posłuchaj naszej historii, jak Bóg czynił i czyni takie cuda w naszym życiu.
Na początku było Sałowo… Ewangelia Jana (J 1, 1)
Na początek zaświadczam Ci, że dokładnie tak jest, jak to Słowo mówi. Takie jest moje osobiste doświadczenie. Wszystko co dobrego i pięknego wydarzyło się w moim życiu w ostatnich kilkunastu latach zapoczątkowało Słowo Boga.
Wszystko zaczęło się w połowie stycznia 2013 roku. Tkwiłem w najciemniejszym okresie mojego życia. Przechodziłem najtrudniejsze doświadczenia, które każdego dnia mogły się dla mnie bardzo źle skończyć.
Przez długie tygodnie głośno w moim sercu wołałem do Boga.
W tych okolicznościach ciemności i niezwykle trudnej walki, abym się totalnie nie stoczył w przepaść, wydarzył się pierwszy z cudów.
Bóg prawdziwie wysłuchał mojego wołania i uwolnił mnie od tych trudów, które związane były z moją ówczesną pracą w bankowej korporacji i wszystkim tym co było z nią związane. Po tym uwolnieniu poczułem się jak Izraelici uwolnieni z niewoli Egipskiej, którzy przeszli ciemną nocą przez środek Morza Czerwonego. Ja również po przejściu, zobaczyłem jak to moje morze się za mną zamyka. Jednocześnie jak przede mną otwiera się całkowicie nowa rzeczywistość.
To był moment, kiedy wydarzył się kolejny cud. Największy z cudów jaki może sobie człowiek wymarzyć.
Siedząc w domu, na mojej duchowej pustyni spotkałem osobiście i poznałem tak bardzo blisko i realnie Jezusa. Pierwszy raz w życiu zacząłem czytać Pismo Święte. Nic z tego co czytałem nie rozumiałem. Wszystko to było dla mnie całkowicie nowe. Jakbym nagle znalazł się w zupełnie innym nieznanym mi świecie.
I co dla mnie osobiście najbardziej niezwykłe. Dosłownie po kilku dniach czytania Pisma Świętego Jezus przyszedł do mnie osobiście właśnie poprzez to Słowo.
Słowo Boga, od którego wszystko co nowe, dobre i piękne się zaczyna.
Jezus Słowem wezwał mnie po imieniu i poprzez to Słowo dał mi wielką obietnicę. Jezus pokazał mi kim jestem. Nie tylko tak powierzchownie. Nie jak ja sam siebie postrzegam. Bo ja obraz samego siebie mam bardzo zniekształcony. Tak jakbym oglądał się w starym, przybrudzonym, popękanym, wykrzywionym lustrze. Jezus, powiedział i objawił mi całą prawdę o tym kim jestem, jaka jest moja głęboka osobista tożsamość.
Bóg tym Słowem przywrócił mi utraconą godność.
Na potwierdzenie swoich Słów, nadał mi nowe imię. A raczej przywrócił mi imię, które dostałem nadane mi już na Chrzcie.
Wierzę, że Bóg nadał mi je już dużo wcześniej zanim jeszcze mnie ukształtował w łonie matki. Bóg wiedział, że jestem słaby i grzeszny, że pobłądzę w życiu i na długie lata odejdę daleko od Niego. Dlatego nadał mi to imię, aby gdy dojdę w swoim życiu na skraj przepaści, kiedy wejdę w najgłębszą ciemność. To On mnie właśnie tego dnia, w tej szczególnej godzinie zawoła tym imieniem. A ja głęboko w sercu usłyszę Jego wołanie i rozpoznam Jego głos, bo zawoła mnie po imieniu. I tak się stało.
Jezus przywrócił mi słuch, ten słuch duchowy, abym usłyszał Jego głos.
Jezus zawołał mnie, a ja odpowiedziałem: Oto jestem. Słucham. Jezu mów do mnie.
To co Jezus mi zaczął mówić było zapowiedzią i obietnicą kolejnych cudów. Powołał mnie i wyznaczył moją nową życiową misję. Oczywiście nic z tego co przeczytałem, nic z tego, co przez to Słowo usłyszałem w tamtym momencie nie zrozumiałem. Wiedziałem jedno. Od tej godziny spotkania zaczęła się moja nowa droga życiowa, droga z Jezusem. Pogłębianie mojej osobistej, bliskiej intymnej relacji z Jezusem. Słowo to dotknęło najczulszego miejsca, dotychczas głęboko ukrytego na samym dnie mojego serca. To było moje osobiste tak bardzo realne doświadczenie spotkania z żywym Jezusem.
Nie jestem w stanie ludzkimi słowami w pełni opisać tego doświadczenia. Bo nawet nie chodzi tylko o to, abym opowiedział Ci o moim osobistym spotkaniu z Jezusem. Istnieje coś dużo ważniejszego w tej misji, do której Jezus mnie wybrał i posłał do całej naszej Społeczności. A dziś szczególnie posyła mnie osobiście do Ciebie.
Jaka to misja, z którą mnie Jezus do Ciebie dziś posyła? Abyś nie tylko poznał moje świadectwo, moją historię, moje doświadczenie osobistego spotkania z Jezusem. Lecz żebyś to Ty sam, osobiście doświadczył tego bliskiego, intymnego, głębokiego spotkania z Jezusem. Żebyś Ty osobiście poznał Jezusa. Aby od tej godziny zaczęła się Twoja bliska, głęboka relacja z Bogiem.
Pozostaje tylko pytanie. Czy Ty tego chcesz? Czy w głębi serca pragniesz spotkać się osobiście z Jezusem? Czy masz w sercu to pragnienie osobistego poznania Jezusa? Czy chcesz pogłębić swoje osobiste, bliskie relacje z Jezusem, który ma moc, aby Cię uzdrowić, uwolnić, podnieść, pocieszyć? Czy chcesz, aby Jezus przywrócił Ci, wzrok, słuch, oczyścił z trądu? Jeśli tak, to posłuchaj tego Słowa, od którego wszystko co dobre i piękne zaczęło się w moim życiu.
Na początku było to Słowo. Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Mt 16, 18-19
Co przez to Słowo Jezus mi osobiście powiedział jaką dał mi obietnicę? Ty jesteś częścią tej obietnicy i niezwykle ważną, istotną cząstką, wcale nie małą cząstką, wypełnienia się tej obietnicy Boga.
Jezus powiedział mi, że jestem Piotr, co po grecku oznacza Skała, Kamień. To jest moja tożsamość. Jestem tym kamykiem, odłamkiem od Skały, którą jest Jezus. I na tej Skale, czyli na Jezusie i z moim udziałem, Jezus mówi i obiecuje, że zbuduje naszą Społeczność. Bo właśnie to oznacza po grecku Kościół - Społeczność wywołanych. Wywołanych Słowem Boga. Społeczność tych, którzy to wołanie głęboko w swoim sercu usłyszą i na to wołanie Jezusa osobiście odpowiedzą. Tak gromadzi się wokół Jezusa i kształtuje nasza Społeczność. Odpowiadając na Słowo Boga i osobiste wołanie Jezusa. To już jest niezwykłe i wymaga wiary, aby w to Słowo uwierzyć. Jeszcze większej wiary wymaga obietnica, którą całej naszej Społeczności składa Jezus. Dasz wiarę, że Jezus mówi nam, że bramy piekielne naszej Społeczności nie przemogą? Mi Bóg przywraca wzrok, czyli przywraca mi wiarę i ja w tą obietnicę głęboko wierzę.
Wiesz już, że wiara ma decydujące znaczenie w osobistej relacji z Jezusem. W tym, aby działy się te wszystkie naprawdę wielkie cuda i spełniały wielkie obietnice Boga. To właśnie wiara uzdrawia, oczyszcza i podnosi z paraliżu. Dlatego głęboko wierzę w to, że Bóg ma nas w swojej szczególnej opiece i kiedy będziemy razem wspólnie trwać w jedności z Jezusem, bramy piekielne nas nie przemogą. Żadne siły zła nie zniszczą budowli wznoszonej na Skale, którą jest Jezus. My mamy wierzyć, pokładać całą ufności i nadzieję w Bogu, czuwać, modlić się i trwać przy Jezusie, a Bóg wypełni swoją obietnicę.
Co jest pierwszym kluczem do Królestwa Niebieskiego? Słowo BOGA! Słowo otworzyło mój zamknięty umysł, drogę do mojego serca i otworzyło samo serce dla Jezusa. Słowo Boga, klucz otwierający Królestwo Niebieskie, które jest pośród nas, jest w nas, w Tobie i we mnie. To jest pierwszy klucz, który otwiera w nas możliwość działania Jezusa, rozwiązującego więzy naszych zniewoleń, zamknięcia, chorób, rozwiązuje przywiązanie do grzechu.
Trzy dni po tym moim osobistym spotkaniu z Jezusem. Trzy dni po tych Słowach, które z całą wiarą przyjąłem do serca i zgodziłem się na nie. Zapragnąłem w sercu, aby stało mi się według tego Słowa Boga. Nie wiedząc w ogóle co to wszystko oznacza, jak to się stanie, jak Bóg tego dokona. Uwierzyłem i zaufałem Jezusowi na Słowo. Powiedziałem w sercu: Jezu, niech mi się stanie według Twego Słowa. Niech się dzieje Wola Boga. I poszedłem za Jezusem.
Wtedy jeszcze tego nie byłem świadomy, ale Bóg zaczął mnie prowadzić, a ja dałem się prowadzić. Krok po kroku zaczął zmieniać moje myślenie, moje decyzje i wybory oraz moje działanie. Zacząłem robić rzeczy, o których wcześniej nawet bym nie pomyślał. Bóg zaczął dalszą moją drogę oczywiście od swojego Słowa. Od bardzo znamiennego Słowa. Pokazał mi, gdzie leży największa przeszkoda, aby te wszystkie obietnice zaczęły się w moim życiu wypełniać. Co jest moim trądem, który mnie oddziela od tej pięknej głębokiej relacji z Jezusem. Dlaczego jestem sparaliżowany i nic dobrego nie mogę uczynić. Bóg dał mi Słowo, które przyjąłem jako obietnice i już kilka miesięcy późnej w całości wypełnił. Ale o tym już jutro w kolejnej części naszego świadectwa. |
Napisz słowo od siebie. Włącz się w rozmowę.
Wszelkie prawa zastrzeżone © 2013-2025 - FUNDACJA BOGActwo Rozwoju
Chrześcijańska Fundacja Rozwoju Osobistego i Duchowego