Pokój i Radość!
Przeczytałem dziś pewien artykuł, w którym autor dla zilustrowania swoich przemyśleń wziął bardzo znaną Biblijną historię.
Ogólnie przypomniał historię Mojżesza, wyprowadzenie przez niego Izraelitów z niewoli Egipskiej oraz prowadzenie ich do Ziemi Obiecanej przez długie 40 lat.
Na podstawie przytoczonych faktów zgrabnie poparł postawione przez siebie tezy.
W czysto ludzkiej analizie wybranych wydarzeń, argumenty ułożyły się w bardzo logiczne wnioski.
Gdybym nie znał szczegółowo tej historii, to przyjąłbym wszystkie te argumenty bez zastanowienia.
Jednak nie o to chodzi, jak bardzo dokładnie zna się Pismo Święte.
Można bowiem znać historie Biblijne bardzo szczegółowo i dogłębnie, mimo to wyciągać z nich bardzo mylne wnioski.
I nadal można tkwić w takiej samej ciemności i powtarzać nieustannie te same błędy, tak jakby się Pisma Świętego w ogóle nie znało.
Najlepszym tego przykładem są Uczeni w Piśmie i Faryzeusze, którzy doskonale znali całe Prawo i Proroctwa Starego Testamentu.
Jednak ostatecznie nie rozpoznali w Jezusie, oczekiwanego Mesjasza.
W ostatnim zdaniu na podsumowanie swojego artykułu autor wzywa, aby nie być jak Mojżesz.
Bo on nigdy nie dotarł do celu, a spędził całe życie na szukaniu drogi.
Moglibyśmy z tego wysnuć wniosek.
Całe życie Mojżesza okazało się porażką.
Poświęcił kilkadziesiąt lat swojego życia na wypełnienie misji, do której powołał go Bóg.
Poświęcił się służbie swojemu narodowi, któremu przewodził ponad 40 lat.
Jednak sam nie wszedł do Ziemi Obiecanej.
Zobaczył ją tylko z daleka i zmarł.
Przeczytałem ten artykuł dziś bardzo wczesnym rankiem jadąc pociągiem.
Długo rozważałem całą historię Mojżesza.
Jego powołanie przez Boga, wyprowadzenie narodu z niewoli, przejście przez Morze Czerwone i wędrówkę po pustyni.
Zadałem w końcu Bogu pytanie.
Boże, jaki jest sens mojego życia?
Jaki jest cel mojego życia?
W tym momencie przez okno pociągu zobaczyłem… cmentarz.
Bóg, ma to niesamowite wyczucie czasu.
Dostałem dosadną odpowiedź.
Jeśli będę patrzył na swoje życie i na cel swojego życia tylko w kategoriach ziemskich.
Kiedy będę doszukiwał się celu i sensu tylko tu na ziemi w tym życiu.
To końcem mojego życia będzie cmentarz.
Ostatecznie moje życie okaże się bezsensowną porażką.
Zastanawiasz się, jak to ma się do naszych rozważań Ewangelii wypłynięcia na głębię?
Szymon w odpowiedzi na wezwanie Jezusa, aby wypłynął na głębię, odpowiada (Łk 5, 5):
Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i nic nie ułowiliśmy.
Dochodzi do wniosku, że jego praca okazała się jedną wielką porażką.
Ilu z nas dochodzi do podobnych wniosków?
Tyle pracowałem, a teraz i tak nic z tego nie mam.
Całe życie przepracowałem, starałem się, realizowałem zadnia i tak nic wielkiego nie osiągnąłem.
Taką długą, pełną przeciwności i trudów życiową drogę przeszedłem, a teraz wszystko to wydaje się było na marne.
Jedna wielka porażka.
Czy Ty osobiście zgadzasz się z tymi wnioskami?
Mojżesz nigdy nie dotarł do celu?
Spędził całe życie tylko na szukaniu drogi?
Czy ostatecznie całe życie Mojżesza było porażką?
|
Napisz słowo od siebie. Włącz się w rozmowę.
Wszelkie prawa zastrzeżone © 2013-2025 - FUNDACJA BOGActwo Rozwoju
Chrześcijańska Fundacja Rozwoju Osobistego i Duchowego