Pan odkupi duszę swojego sługi,
i nie będą ukarani ci wszyscy,
dla których On jest ucieczką
(Ps 34, 23 RB).
Odkupiłeś i wciąż odkupujesz przez swój Krzyż. Twoja Golgota trwa w każdej Eucharystii.
*
Mieliśmy z M. opróżnić wynajmowane pomieszczenie. Pełne było różnych szpargałów, kiedyś potrzebnych i odłożonych, potem zapomnianych. W pewnej chwili M. pokazał mi mały przedmiot.
– Kiedyś wisiał u mnie w samochodzie – powiedział – teraz już chyba do wyrzucenia.
Był to mały, długości około 10 cm, krzyżyk. Odruchowo chwyciłem go i schowałem do kieszeni kurtki. Po tygodniu przypomniałem sobie o nim i zacząłem oglądać. Drewno wyglądało na całkiem zdrowe. Mała figurka Chrystusa trzymała się na gwoździu wbitym w stopach. Odlana z ołowiu, odgięła się od krzyża, dłoni praktycznie nie było, zostały tylko ich kikuty, nie przytrzymywane przez pozostałe dwa gwoździe. Właśnie, gwoździe najbardziej solidnie przetrwały lata poniewierania się w śmieciach.
Zacząłem się zastanawiać, jak to wszystko uporządkować. Z pogiętymi ramionami niewiele da się zrobić – są za krótkie, żeby je przyczepić do poprzecznej belki. Trzeba by zresztą wówczas mocno je zdeformować. Można by też na przykład całą figurkę przymocować do podłoża na klej.
I wtedy nagle pojawiły się myśli: przecież chcę mojego Chrystusa solidniej przymocować do krzyża, żeby nie spadał, nie kręcił się na jednym gwoździu, żeby… Tak jakbym na nowo Go krzyżował. W tym momencie przypomniałem sobie książkę hiszpańskiego księdza Ramóna Cué Romano „Mój Chrystus połamany”. Autor kupił w pewnym antykwariacie rzeźbę ukrzyżowanego Jezusa, która kiedyś musiała być bardzo piękna. Kiedyś, bo u sprzedawcy leżała na stole zniszczona. Nie miała krzyża, brak było jednej ręki i połowy nogi. Głowa pozbawiona była twarzy. Okazało się, że to wynik zdewastowania jednego z kościołów podczas wojny w Hiszpanii w 1936 r. Kiedy o. Cué zastanawiał się, jak odrestaurować swój nabytek, usłyszał, jak pisze, wyraźne zalecenie Jezusa, żeby tego nie robił. Żeby zostawił rzeźbę w nienaruszonym stanie. Miała bowiem przypominać mu o prawdziwym Chrystusie w ludziach połamanych, poranionych, pogubionych…
Ja nie usłyszałem żadnego „głosu”. Została jedynie myśl o tym, że tak naprawdę Jezus od wieków pozwala się nieustannie krzyżować. Przypomina o tym każda Eucharystia, ale też każdy krzyż z Jego przybitą postacią. Także mój Chrystus pogięty, który leży teraz na stoliku obok i którego postanowiłem już nie naprawiać.
Napisz słowo od siebie. Dołącz do rozmowy.
Wszelkie prawa zastrzeżone © 2013-2025 - FUNDACJA BOGActwo Rozwoju
Chrześcijańska Fundacja Rozwoju Osobistego i Duchowego