W dalszej ich podróży przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: …
– Marto, chwileczkę, wybacz, że cię zatrzymuję. Widzę, że jesteś taka zaganiana. Czy mógłbym ci w czymś pomóc?
– …?
– Tyle osób tu się zebrało i jeszcze dochodzą…
– Tak, chcę przygotować wieczerzę i…
– Dobrze, jeśli się zgodzisz, to ci pomogę. Możemy usiąść na moment, żeby odetchnąć? Powiedz mi, co tak przyjemnie pachnie w kuchni?
– Chciałam upiec ryby. To Jego ulubiona potrawa. Staram się za każdym razem zrobić ją trochę inaczej…
– Zapach jest rzeczywiście apetyczny. Dużo masz pracy w obejściu?
– Dajemy sobie radę. Łazarz zarządza wszystkimi sprawami, chociaż czasem to ja muszę podjąć decyzję… Doglądamy z Marią gospodarstwa, dla robotników też trzeba przygotować posiłki. Odkąd Jezus wstępuje do nas, to jakby się wszystko układało jak trzeba.
– Dużo ludzi z Nim przychodzi. To pewnie męczące dla was?
– Nie przeczę, jest z tym nieco zamieszania. Ale wiesz co, tak sobie myślę, że Jego odwiedziny wprowadzają jakiś spokój. Kiedy wyrusza w dalszą drogę, to przez dłuższy czas brakuje mi czegoś. Gdy wówczas przyjdzie ktoś w odwiedziny, to sama się dziwię, ale przychodzi też część Jego spokoju.
– Właśnie, zatrzymałem cię, a tu trzeba jeszcze pewnie coś przygotować. Powiedz mi, co mógłbym zrobić?
– Może wstaw jeszcze w tamtym końcu sali ławy, które stoją przed domem. Ja popatrzę na rybę, bo chyba jej pora nadchodzi.
***
– No, zrobione. Co jeszcze? Ojej, ale ci to sprawnie idzie!
– Rozstaw jeszcze tamte naczynia, a ja będę już wyciągać z pieca…
***
– Załatwiłem. Wszystko gotowe?
– Chyba tak… Ale, ale, coś ty właściwie za jeden? Zagadałeś mnie, a wydaje mi się, że cię nie widziałam wśród Jego uczniów?
– To prawda. Właściwie to się pętam trochę za Nim. Kiedyś mnie zainteresował, ale potem wszedłem w jakieś pokręcone ścieżki. Kilka dni temu natknąłem się znowu na Niego i jeszcze nie mogę się otrząsnąć. Szedłem drogą, a On jakby na mnie czekał… Zapytałem, czy mogę się przyłączyć. Zgodził się, więc jestem. Nie wiem, jak długo wytrzymam. Mówi takie dziwne rzeczy… No, ale ja cię rzeczywiście zagadałem, a wydawało mi się, że chciałaś coś do Niego powiedzieć…
– Tak, chyba tak, nie pamiętam już… Aha, już wiem! Panie, cieszę się, że znalazłeś czas, żeby porozmawiać z Marią. Ona taka zamyślona była ostatnio, bałam się, że coś ją trapi. Widzę jednak, Mario, że masz pogodniejszą twarz. Chodźmy, Panie, zapraszamy do stołu, pobłogosław nam posiłek…
Napisz słowo od siebie. Dołącz do rozmowy.
Wszelkie prawa zastrzeżone © 2013-2024 - FUNDACJA BOGActwo Rozwoju
Chrześcijańska Fundacja Rozwoju Osobistego i Duchowego